Rozbrajająca wręcz odpowiedź Valve na odwieczny problem z cheaterami w CSGO
Valve niekiedy sprawia wrażenie, jakby studio zatrzymało się gdzieś w latach 2010-2015.
Gracze CS:GO od lat proszą o to, by stworzyć jakiś lepszy system antycheat, by nie rozwiązywać problemu z cheaterami za sprawą usuwania Free2Play, tylko, żeby wprowadzić sensowne zabezpieczenia.
Valve widzi to jednak inaczej. Co jakiś czas pojawiają się informacje o tym, że cały czas trwają jakieś tam działania mające na celu pozbycie się cheaterów. Zazwyczaj sprowadza się to jednak do tego, że jakiś cheat staje się wykrywalny i to w zasadzie tyle.
A co na to Valve?
Pracujący w Valve John McDonald odpowiedział graczom standardowo, że nadal trwają prace nad problemem z cheaterami – standard. Ale jego drugie zdanie zostało potraktowane, jako mem. John pyta, jaka aktywna gra multiplayer nie ma problemów z cheaterami.
I teraz nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Pierwszy z brzegu przykład to oczywiście Valorant. Jego antycheat jest inwazyjny, ale wszyscy szybko zrozumieli, że musi taki być, by działał. W Valorancie cheaterzy zdarzają się niezwykle rzadko, własnie przez wzgląd na Vanguarda.
Nie wszyscy deweloperzy poradzili sobie z cheatami poprzez lepszego antycheata. Przykładowo Riot zamiast wprowadzać lepsze zabezpieczenia, pozwał twórców cheatów. W 2016 roku Riot złożył pozew, wygrał wówczas 10 milionów dolarów. Z resztą, tak samo zrobiono z cheaterami do Valoranta.
Epic również dysponuje mocnym antycheatem, który czasem przepuszcza cheaterów, ale jak już ich zbanuje, to ci muszą zmieniać praktycznie wszystkie podzespoły w komputerze. Przykładów gier, które poradziły sobie z oszustami jest cała masa.