Polski influencer sprawdził, ile zapłaci za „gotowanie samemu”
Jeden z polskich influencerów postanowił sprawdzić na własnej skórze, ile pieniędzy wyda w momencie, gdy będzie gotował w domu.
Zostało to wręcz uznane za przykład odklejenia polskich influencerów. Dlaczego? Powodów jest wiele.
Już pierwszy komentarz zapowiada ciekawą przeprawę. To śniadanie za 16 złotych wygląda tak:
Ludzie zwracają uwagę nie tylko na dziwne podejście do kwestii cen i wykorzystania produktów, ale również na sam fakt tego, że influencer jednego tylko dnia był kilkukrotnie w sklepie. Dokładnie tak, jakby nie mógł kupić wszystkiego za pierwszym razem.
Na pewno bawi też reklama kawy, czy kupowanie w sklepach bez większej logiki. Carrefour Express na obiad, a przy kolacji do Lidla.
To nie tak, że ten film wydaje się dziwny tylko dla osób, które mało zarabiają, czy są studentami. To chodzenie kilkukrotnie do sklepu to strata czasu. Rano kupienie rzeczy z piekarni, ale na kolację, która ma podobne składniki mógł już być jednak Lidl.
Dziwny jest to film i trudno się dziwić, że ludzie tak bardzo go skrytykowali. Optymalnie byłoby po prostu pojechać do sklepu, zrobić zakupy i korzystać z nich cały dzień. Wiele osób lubi świeże bułki, więc można kupić zamrożone i po prostu zrobić sobie w piekarniku na następny dzień.
Tu finalnie wyszło 100zł. Z tym że część rzeczy można wykorzystać następnego dnia. Przekroczenie 100zł za jedzenie jednego dnia to nie jest nic niezwykłego. Tylko, że wtedy nie mówimy o dwóch posiłkach składających się z kanapek.