Serwis Roksa z dnia na dzień przestał działać. Trudno powiedzieć, ile osób z niego korzystało, ale na dobre zakorzenił się on w świadomości Polaków.
Okazuje się, że koniec tej historii nie był efektem zadłużenia, czy chęci zmian życiowych dróg założycieli. W tej sprawie interweniowała prokuratura i policja. Nie wiadomo, dlaczego przez 15 lat działalności portal nie miał problemów, a w 2020 roku uznano, że serwis jest kierowany przez grupę przestępczą, ale tak właśnie się stało.
Jak podaje serwis „kryminalki.pl”, od roku toczyło się dochodzenie w sprawie serwisu. Uznano to za ułatwianie prostytucji, a w konsekwencji kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Łącznie zatrzymano 11 osób, które w ciągu tych 15 lat miały zarobić około 40 milionów złotych.
„Rynek nie lubi próżni”
Model biznesowy serwisu w teorii był bardzo prosty. Właściciele zarabiali poprzez pobieranie 50zł od każdego ogłoszenia, a że było ich naprawdę dużo, to pieniądze płynęły strumieniami. Śledczy mówią o 40 milionach złotych, co jest ogromną kwotą.
Roksa miała swoją rozpoznawalność. Nawet, jeżeli ktoś nigdy nie korzystał z usług, to i tak kojarzył tę nazwę. Toteż na zastępstwo nie było trzeba długo czekać. Nie wiadomo, czy to ktoś powiązany z oryginalnym serwisem, ale w sieci są już strony reklamujące się jako Roksa, korzystające z tego samego logo, tekstu na stronie i ogólnej kolorystyki.
„Zmieniamy się dla Was.
Obecnie cały czas trwają prace nad przywróceniem strony. Przewidywane zakończenie prac 01.12.2021”
Strona i adres do niej rozchodzi się po różnych grupach na Facebooku, ale nie wiadomo, kto jest właścicielem i czy ma jakiekolwiek powiązania z oryginalnymi właścicielami. Całość zrobiono na szybko, nie przejmując się zbytnio estetyką.
Trochę wygląda to tak, jakby ktoś chciał wykorzystać sytuację, skopiował po prostu wygląd strony i wgrał ogólnodostępny styl i próbował zbudować coś swojego. Adresu naturalnie nie podamy, bo nie ma pewności, do czego zostanie wykorzystana ta strona.