W Krakowie ludzie sami zaczęli łatać dziury, bo miasto olewa sprawę
Sytuacja musi być naprawdę słaba, skoro ludzie sami się za to wzięli.
Każdy rowerzysta doskonale zna koszmar w postaci wystających studzienek, jakichś dziur, które nie są łatane, dziwnych połączeń chodników etc. W Krakowie powstała inicjatywa, której zadaniem jest ogarnięcie „przejazdów rowerowych”.
Miasto ma olewać sprawę, więc anonimowe osoby same postanowiły się tym zająć. Z takiego poprawiania przejazdów pojawiły się też filmiki.
Tak to wygląda
Ponoć jednej tylko nocy użyto dobre 150 kilogramów asfaltu „na zimno”. Na ile to wystarczy? Pewnie trochę poprawi sytuację, ale trudno powiedzieć, czy na długo.
Na pewno są miasta, które doskonale rozumieją potrzeby rowerzystów. Coraz więcej tych miejscowości pod dużymi miastami robi ścieżki sensowne, bez tej beznadziejnej kostki. Przynajmniej można tam swobodnie jechać na czymś bez większej amortyzacji.
Czy to spoko, czy nie, to już każdy pewnie ma swoją opinię odnośnie tego typu inicjatyw. Skoro miasta olewają sprawę, to normalne, że ludzie sami zaczynają działać. Smutne tylko, że ktoś rzeczywiście poświęca swój czas i kasę na coś, co powinno być zrobione tak po prostu. Szczególnie, że jak widać wystarczy trochę chęci, wiaderko i rozrobienie asfaltu.