Lifehack na McFlurry w McDonald’s, który za granicą stał się szybkim viralem
Tych lifehacków w McDonald’s było już tyle, że trudno je zapamiętać. To jeden z nich.
Od razu można napisać, że nigdy tego nie wykorzystacie. Z prostego powodu, u nas nie ma takiej wersji loda, a robienie tego ze zwykłym McFlurry nie ma kompletnie sensu, bo wychodzi to abstrakcyjnie drogo.
Całość polega na kupieniu 6 waniliowych lodów z posypką McFlurry, karmelem i krówką. Za granicą coś takiego za jedną sztukę kosztuje mniej, niż dolara. U nas najprostsze McFlurry to wydatek około 10 ziko.
A co dzieje się potem?
Za granicą sposób ten stał się jakimś abstrakcyjnym hitem, u nas nie jest to zbytnio do powótrzenia, choć jakby ktoś się mocno uparł. Jak już macie te kilka lodów, to wszystko ze sobą mieszacie. Tak kminiąc można kupić kilka lodów w ogóle poza McDonald’s i potem tylko brać posypki. Ale czy to ma sens?
Może i ma, bo tutaj też są wykorzystywane rzeczy spoza McDonald’s. Pytane, kto by chętnie jadł solone frytki z lodami. Ale za granicą z jakieś powodu zrobiło się o tym niesamowicie głośno i ponoć ludzie faktycznie to powtarzają. W efekcie wychodzi coś takiego:
Dziwne? Tak i chyba ogólnie o to chodzi, by było dziwnie i niezjadliwie. Nie jest to przecież żaden lifehack, który cokolwiek ułatwia. Równie dobrze można kupić 5 różnych pozycji, wrzucić wszystko razem i zjeść.