Ten sprytny protest wpłynie na wielu polskich kierowców. Zawieszone przeglądy techniczne
To jeden z ciekawszych protestów, jeżeli chodzi o sposób ich przeprowadzenia. Tak naprawdę od wczoraj występują już spore problemy.
Protest stacji diagnostycznych, przeprowadzających przeglądy techniczne, wydaje się być całkiem sprytnie wymyślony. To, że zamknięte będą stacje, nie jest jakimś wielkim problemem. Można bowiem pojechać sobie innego dnia. Co innego wpisywanie danych do systemu.
26 kwietnia większość stacji kontroli będzie zamkniętych. To forma protestu, jaki stosują stacje, by wymusić na rządzących podniesienie cen za przeglądy. Te w tym momencie mają być nieadekwatne do wkładanej pracy.
To ciekawy protest
Jeden dzień to nie problem, ale jest też ciekawsza kwestia wpisywania danych do systemu. Od wczoraj, czyli od poniedziałku, stacje kontroli wpisują dane, korzystając z trybu offline, nazywanego też awaryjnym.
Oznacza to w praktyce, że samochód ma ważny przegląd, ale policja przy ewentualnej kontroli tego nie zobaczy aż do momentu, gdy stacja nie wyśle wprowadzonych wcześniej danych. Istnieje więc szansa, że ktoś dzisiaj pojechał na przegląd, wykonał go, a stacja kontroli wpisała wszystko w trybie offline.
W takiej sytuacji, jeżeli przegląd mamy do jutra i z rana złapie nas policja, zobaczy ona nieważny przegląd. Trochę zabawne, a trochę słabe. Będzie można się od tego odwoływać, ale można sobie wyobrazić minę osoby, która nie jest świadoma trwającego protestu.
Dane mają być wysłane do systemu w środę o godzinie 12:00. Osoby zajmujące się systemem już mówią, że rozpoczęcie przesyłania tak dużej ilości danych zapewne zawiesi system. Opóźnienia więc będą nie tylko do środy, ale potencjalnie potrwają kilka dni.