Riot wyjaśnia dlaczego dostęp do Valorant jest przydzielany w ten sposób i tłumaczy cele bety
Valorant już teraz jest hitem, gdy wydawało się, że liczba widzów i osób zainteresowanych nowym FPS’em od Riot Games będzie spadać, liczby ciągle się utrzymują i nawet rosną.
Riot przy okazji Valoranta obrał dokładnie taki sam sposób przydzielania dostępu, jak w przypadku Legends of Runeterra. Oznacza to tyle, że można go otrzymać jedynie poprzez oglądanie streamów na Twitch.
Spotkało się to raczej z mieszanymi odczuciami. Wiele osób uważa, że nie jest to po prostu fair i wszyscy powinni zostać wpuszczeni w tym samym momencie.
Dlaczego beta wygląda tak, jak wygląda?
W najnowszych wiadomościach od twórców dowiadujemy się, że celem bety jest przede wszystkim przetestowanie obciążenia serwerów.
Celem zamkniętych testów beta VALORANT jest zdobycie wszelkich danych, które powinniśmy mieć przed premierą. Chodzi tu m.in. o zarządzanie obciążeniem serwerów. Nadal tworzymy naszą serwerową infrastrukturę na całym świecie (rozbudowując już istniejącą w Europie i Ameryce Północnej), a dzięki zamkniętej becie identyfikujemy obszary wymagające działań z naszej strony.
Reklama
Riot wielokrotnie podkreślał, że w związku z panującą sytuacją nie wszystko może pójść tak łatwo, jak byłoby to normalnie. Większość pracowników znajduje się w domach, a zdalne uruchomienie taki wielkiego projektu wymaga pewnych kompromisów. Wpuszczenie wszystkich jednocześnie nie byłoby możliwe – wie o tym każdy, kto miał okazję grać w League of Legends.
Chodzi tutaj przede wszystkim o serwery i nową, jak na Riot technologię. Valorant naprawdę mocno różni się posiadanymi systemami od League of Legends, dlatego deweloperzy chcieli utrzymać „fale” kont, zamiast dawania dostępu wszystkim.
Te kompromisy nie wpłynęłyby jednak na sposób przyznawania dostępów. Riot już jakiś czas temu opracował system dropów i zastosował go również w przypadku Valoranta. Dlaczego? Jak czytamy z wypowiedzi jednego z pracowników:
Nieważne, jaki sposób byśmy obrali. I tak nie moglibyśmy wpuścić wszystkich od razu. Uznaliśmy, że to najlepsze wyjście, by wychwycić osoby naprawdę zainteresowane.
Gracze wypowiadający się w tym wątku zgodnie stwierdzili, że w zasadzie racja. Zazwyczaj dostępy do gier bazują na zapisaniu się do bety na jakiejś stronie i po prostu czekaniu. Tutaj mamy jednak jakąś interakcję z grą, możemy ją poznać za sprawą streamów jeszcze przed wejściem na serwery.
Potwierdzono również to, o czym pisaliśmy wczoraj. Rzeczywiście zwiększono przepustowość oraz uruchomiono dropy na wszystkich kanałach.
- Zwiększyliśmy aktualne obciążenie serwerów obsługujących zamkniętą betę o 25%, aby sprostać zainteresowaniu graczy, i na tym nie poprzestajemy.
- Wiemy, że poczucie niezasłużonego poszkodowania bywa bolesne, dlatego przejrzeliśmy grupę kilku tysięcy najzagorzalszych widzów streamów VALORANT, aby przyznać im dostęp do gry w dowód naszej wdzięczności. Dziękujemy wam, waszym połączeniom sieciowym i — a jakże — waszym gałkom ocznym.
- Zbanowaliśmy już kilku sprzedawców kont i szukamy kolejnych sprawców.
Riot zapewnia także, że aktywnie banuje wszystkie osoby, które dopuszczają się sprzedaży kont.