Gracze CSGO śmieją się z deweloperów Valve, bo nawet im zdarza się wpadka z mikrofonem
Jeden z deweloperów przyznał, że zaliczył małą wpadkę.
Praktycznie każdemu graczowi w CS:GO zdarzyła się jakaś wpadka. Czy to kompletnie beznadziejne rozegranie jakiejś akcji, czy zapomnienie o podłączeniu mikrofonu. Właśnie ta druga sytuacja przytrafiła się deweloperowi Valve.
Ta sytuacja pokazała, że fajnie byłoby, gdyby studio wprowadziło do CS:GO jasny znacznik tego, czy mikrofon działa, czy może jest w jakiś sposób odłączony.
Wpadka Valve z mikrofonem
John McDonald, który pracuje nad rozwojem CS:GO napisał na swoim Twitterze, że grał na Agencji i nikt mu nie odpowiadał, co było dość mocno irytujące. Drużyna ten mecz przegrała. Podobnie było w kolejnym meczu na Nuke. Okazało się, że mikrofon Johna był wyciszony.
Sytuacja ta potwierdziła, że w grze przydałby się jakiś znacznik, który jasno określa stan mikrofonu. Być może teraz coś takiego zostanie wprowadzone, skoro przydarzyło się to osobie, która ma faktyczny wpływ na rozwój CS:GO.
W przeszłości było kilka sytuacji, w których Valve zmieniało jakąś funkcję bazując tylko i wyłącznie na odczuciach deweloperów. Czasem były to dobre decyzje, innym razem już niekoniecznie. Ponoć w kwestii botów decydowały właśnie opinie osób pracujących w Valve, które borykały się z problemem wyrzucania z meczów. Trudno jednak powiedzieć, czy faktycznie to prawda.