Reklama

Aphelios nowym bohaterem w League of Legends

League of Legends

Reklama

Poznaliśmy nowego bohatera w League of Legends!

Reklama


Nasze informacje sprzed 6 miesięcy ponownie się potwierdzają. Nowy bohater w League of Legends nosi nazwę Aphelios i faktycznie ma się pojawić w LoLu w ciągu następnych tygodni.

Postać jest klasy ADC.

Nowy ADC w League of Legends

Poznaliśmy już wygląd nowej postaci i jej nazwę. Jest to oficjalna wiadomość ze strony Riotu.

Reklama

Umiejętności postaramy się opublikować jak najszybciej. Na ten moment jeszcze ich nie ma.

Biografia Aphelios

Poniżej oficjalna biografia postaci ze strony Riotu.

Księżyc chyli się nad ogromnymi zboczami góry Targon, znajduje się daleko, a równocześnie niewytłumaczalnie blisko.

Aphelios i jego siostra bliźniaczka Alune zrodzeni podczas rzadkiego zbiegu księżyców, podczas którego fizyczny księżyc zostaje zaćmiony przez jego odbicie w świecie duchowym, byli czczeni jako dzieci przeznaczenia przez wyznawców targońskiej wiary Lunari.

Dwoje dzieci, niczym dwa księżyce podczas astralnego wydarzenia zwiastującego ich narodziny, wiedziało, że naznaczył ich los — Aphelios otrzymał dar fizyczny, był twardy niczym księżycowa skała, a Alune otrzymała dar magiczny, tak jak magiczne jest duchowe odbicie księżyca. Byli gorliwie religijni, dorastali w wierze tajemnicy, odbicia i odkrycia. Otwierali się na mrok nie tylko z powodu wierzeń, ale także dlatego, że była to jedyna rzecz, która mogła zapewnić im bezpieczeństwo.

Solari, którzy rządzili na Górze Targon, uważali Lunari za heretyków i zmuszali ich do ukrywania się przez tak długo, że większość zapomniała o ich istnieniu. Lunari zostali pozostawieni cieniom. Mieszkali w świątyniach i jaskiniach z dala od wzroku Solarich.

Presja świecenia przykładem dla innych mocno ciążyła Apheliosowi. Bez wytchnienia ćwiczył mistycznymi ostrzami z księżycowego kamienia, tocząc swoją krew podczas treningów, by móc przelewać krew innych w obronie swojej wiary. Energiczny i wrażliwy Aphelios zamiast zawiązywać jakiekolwiek przyjaźnie wytworzył głęboką więź ze swoją siostrą.

Podczas gdy jego wysyłano na coraz to niebezpieczniejsze misje w celu ochrony Lunari, Alune w samotności ćwiczyła, by zostać wieszczką. Używała swej oświetlającej magii, żeby w świetle księżyca odkrywać ukryte przesmyki i prawdy. Z czasem jej zadania zaczęły wymagać od niej opuszczenia świątyni, w której się wychowali.

Bez Alune wiara Apheliosa osłabła.

Desperacko pragnął nadać swemu życiu sens, więc wyprawił się w rytualną podróż w mrok, gdzie Lunari rzekomo odnajdywali swoje ścieżki — swoje orbity. Światło księżyca zaprowadziło go nad jezioro, pod którego powierzchnią kwitły noktumy. Choć kwiaty były trujące, można było wydestylować z nich ciecz, która otworzyła jego umysł na potęgę nocy.

Wypiwszy esencję noktumów, Aphelios poczuł ból tak ogromny, że stał się niewrażliwy na wszystko inne.

Niedługo później prastara świątynia, Marus Omegnum, zaczęła występować ze świata duchowego po raz pierwszy od niepamiętnych wieków. Lunari z całej góry zebrali się w jedno miejsce, wyszli z ukrycia, żeby doświadczyć zmiany w równowadze mocy, gdy przeformowywały się astralne cykle w niebiosach.

Za każdym razem, gdy się pojawiała, twierdza przyjmowała do środka tylko jednego mieszkańca o magicznym darze. Tym razem miała to być Alune — jej orbita prowadziła ją ku świątyni. Aphelios, który zazwyczaj o nic nie prosił, zażądał pozwolenia na wzięcie udziału w tym wydarzeniu.

Lecz gdy twierdza przekraczała zasłonę obleczona pobłyskującą magią, ostrzejsze światło wypełniło noc. Jakimś cudem Lunari zostali odnalezieni, mimo że astralne cykle były im przychylne.

Armia Solarich ich dopadła. Wszystko zdawało się stracone, Solari ogniem i mieczem tępili herezję Lunarich. Nawet Aphelios został pokonany. Ostrza z księżycowego kamienia leżały strzaskane na ziemi, a z jego ust sączyła się krew, gdy sięgał po noktumy…

Jednak w wirze walki Alune coraz bardziej zbliżała się do świątyni, a gdy dotarła do jej centrum, jej pełny potencjał został odblokowany. Dzięki noktumom Aphelios czuł, jak moc Alune bierze go w swoją opiekę… słyszał też jej głos. Alune szeptem wtłoczyła magię w jego dłonie — moc zastąpiła jego ostrza i stwardniała, stając się księżycowym kamieniem.

Tak jak księżyc i jego odbicie w świecie duchowym, umiejętności Apheliosa i magia Alune zbiegły się ze sobą.

Ci Solari mieli już nigdy w życiu nie zobaczyć słońca.

Gdy jej moc rozgorzała, Alune pchnęła świątynię wraz ze sobą z powrotem do świata duchowego, gdzie nie groziło im żadne niebezpieczeństwo ze strony Solarich. Ze środka wzmocniona skupiającą mocą świątyni Alune mogła wykorzystywać swoją magię wszędzie, dopóki miała ona jakiś nośnik — na przykład truciznę płynąca w żyłach Apheliosa.

Dopiero teraz rodzeństwo zrozumiało swoje przeznaczenie. Ból sprawiał, że Aphelios zmieniał się w pustą skorupę, ale dzięki temu mogła przez niego przepływać potęga księżyca. Alune miała żyć w samotności i odizolowaniu wewnątrz twierdzy, ale miała również prowadzić swego brata i widzieć jego oczyma.

Związani bólem i poświęceniem mieli stać się bronią, jakiej potrzebowali Lunari. Mogli być razem, tylko gdy byli rozdzieleni. Ich dusze ocierały się o zasłonę, znajdując się daleko, lecz jednocześnie niewytłumaczalnie blisko, zbiegając się w coś, czego nie potrafili zrozumieć.

Żeby ochronić ocalałych, którzy wycofali się w cień góry, Alune spotęgowała zdolności Apheliosa, które ten nabył, szkoląc się na zabójcę. Jego ostrza przemieniły się w arsenał mistycznych broni, wyszlifowanych do perfekcji przez Alune podczas wielu wspólnych misji.

W równowadze mocy na Górze Targon zachodzi zmiana, a Solari wiedzą, że Lunari wciąż trzymają się przy życiu, dlatego też Aphelios i Alune są potrzebni bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Reklama

Bądź na biężąco zaobserwuj oraz dołącz do naszej społeczności.

Nie przegap najważniejszych wiadomości i śledź nas na X.

Czytaj więcej
Reklama
Reklama