Polska. Zastawili gościa. Ten cofał i stało się to, czego się spodziewacie
Pewnie kamera 360 by jakoś tutaj pomogła, ale to nie ta klasa i rocznik samochodu.
To taki parkingowy klasyczek. Ktoś Wam zastawił samochód, standardowo „na chwilkę”. Wy jednak nie macie tej chwili i decydujecie się zaryzykować. Tutaj to się nie opłaciło. Gość cofał i nawet początkowo dobrze mu szło.
Niestety brak widoku z góry, brak też czujników i mamy efekt w postaci uszkodzonego samochodu. Naprawa nie będzie jakaś skomplikowana, bo możliwe, że po prostu zderzak wypadł z zaczepów, ewentualnie połamał kilka z nich.
Przykra sprawa
Gość ewidentnie wkurzył się na kierowcę samochodu, który go zastawił. Zaczęło się wykrzykiwanie w obcym języku, przeplatanym słowami na k.
Czy dało się to zrobić lepiej? Trudno powiedzieć. W takiej sytuacji są w sumie trzy opcje. Albo czekacie i macie nadzieję, że dana osoba szybko wróci, albo podejmujecie ryzyko wyjechania, ale wtedy za szkody i tak zapłacicie z własnej kieszeni.
Trzecia możliwość to wezwanie straży miejskiej. Ta dojedzie albo za 10 minut, albo za 2 godziny. Zazwyczaj słyszy się, że to i tak teren spółdzielni i nie da się niczego zrobić poza wydzwonieniem samego właściciela auta. Czasami jednak los nam sprzyja i uda się przynajmniej ukarać mandatem osobę zastawiającą.