Co się działo z psem i streamerką Twitch, która go potrąciła? Jak to się skończyło?
Niektórzy naprawdę nieźle odlecieli w swoich domysłach. Prawda jest jednak zupełnie inna, przynajmniej bazując na dostępnych informacjach.
Streamerka Twitch patrząc w telefon potrąciła psa – nie przejechała, nie zab**ła, potrąciła. Pies żyje, ma właściciela, a streamerka zadeklarowała, że opłaci ewentualne koszta jego leczenia.
Streamerka została po kilku godzinach zbanowana na Twitchu, czego naturalnie można się było spodziewać.
Co było dalej?
Całą tę sytuację streścił na swoim Story Sylwester Wardęga wskazując, że wokół tej sprawy narosło wiele fałszywych informacji. Szczególnie w mediach, które w ogóle nie znają Twitcha. Wiele osób kompletnie nie kojarzyło, kim jest Sidneuke i też trudno się im dziwić. Zaskakujące, że nawet osoby niby związane z TTV uważają IRL’e za coś nowego, a patrzenie w telefon komentują, jakby to było na Twitchu jakąś rzadkością.
Klip: DeJvid
Wszyscy zgadzają się, że streamerka zachowała się bardzo źle, popełniła ogromny błąd, co do którego nie ma wątpliwości. Za to też w końcu została prawdopodobnie zbanowana (mógł też zadziałać automat, którego podobno nie ma). Na pewno to, co mówiła po potrąceniu psa nie pomogło, natomiast narosło wokół tego wiele nieprawdziwych informacji.