Setki streamerek na ulicy. Na co właśnie patrzycie i dlaczego to sprytniejsze, niż się wydaje?
Chiny, masa osób streamujących na ulicach. Dlaczego to jest mądrzejsze, niż mogłoby się wydawać?
Na pierwszy rzut oka tego typu widok jest niesamowicie przerażający. Setki ludzi streamujących na ulicy. Wiele osób porównuje to do Cyberpunka i przyszłości, gdzie każdy jest w jakiś sposób podłączony do sieci.
Czy to serio takie straszne? Cóż, Chiny już dawno pokazały, że tam niektóre patenty są po prostu rozkminiane znacznie wcześniej i tak też jest w tym przypadku.
Co to jest i o co tutaj chodzi?
Ci ludzie wcale nie oszaleli, są w pewien sposób sprytniejsi od wszystkich innych. Rynek streamerski w Chinach jest bardzo ciasny, a platformy streamingowe pozwalają na wyszukiwanie bazujące na lokalizacji.
Streamerki, ale też i streamerzy wybierają się na ulice do tych bogatszych dzielnic i po prostu odpalają live’a. Często są to naprawdę utalentowane osoby – na screenach nie zobaczycie w sumie standardowych „booba” streamerek.
Większość z nich zajmuje się śpiewaniem czy występami artystycznymi. Wygląda to dość creepy, ale jest dobrym sposobem na wyczajenie tych bogatszych odbiorców, którzy chętniej przesyłają donejty.
W Polsce jest to bardzo dziwne, ale w Chinach stało się czymś normalnym. Nie jest też tak, że tylko kobiety polują w ten sposób na donejty. Mężczyźni też zajmują spory fragment tego rynku.
Czy tak wygląda przyszłość? Trudno powiedzieć, w Polsce raczej taki widok od razu aktywowałby boomerskie media, które by to demonizowały w każdy możliwy sposób.