Tłumy ludzi w Toruniu odliczały do nowego roku, by stało się… to
Raczej każdy zna tę ekscytację, która towarzyszy nam przy odliczaniu do nowego roku. Zwłaszcza na tak wielkich imprezach sylwestrowych.
Miało być wielkie bum, miało być celebrowanie, miało być przywitanie nowego roku z hukiem. Okej, może w innych miastach faktycznie tak było. Ale Toruń i Polsat podszedł do tego zupełnie inaczej. Tym razem Sylwester z Polsatem odbył się właśnie w stolicy piernika.
Jak zwykle wydarzenie odbyło się przy występach polskich gwiazd na Rynku Staromiejskim w Toruniu. Mieszkańcy mogli zobaczyć między innymi Enej, Dodę, Dawida Kwiatkowskiego czy Smolastego. Oczywiście nie mogło zabraknąć Zenka Martyniuka na czele z Marylą Rodowicz. Po zdjęciach i filmikach w sieci widać, że ludzie dobrze się bawili. Dopóki nie przyszło odliczanie do północy.
Lekka wtopa w Toruniu
No właśnie. Polsat w tym roku podszedł do Sylwestra trochę inaczej, chcąc zadbać o bezpieczeństwo zwierząt i środowiska. W końcu od lat mówi się, by ograniczać strzelanie fajerwerkami lub po prostu przenieść się na takie bezhukowe. Już pomijając to, że każdy ma swoje zdanie na swój temat, Polsat w tego Sylwestra postanowił zrobić coś innego.
Postawiono tym razem na pokaz świetlny z dronów. Wszystko fajnie, spoko – nie jest to pierwszy raz, kiedy takie wydarzenia rezygnują z fajerwerków. Pokazy dronów robią się bowiem też coraz popularniejsze i to na całym świecie. Problem w tym, że – choć media piszą o jakimś wielkim sukcesie i tak samo Polsat się tym szczyci – to pokaz dronów z perspektywy ludzi… kompletnie nie wypalił.
Ludzie nagrywali odliczanie do północy, które pojawiło się też na wielkich ekranach imprezy, wtedy też miały wylecieć drony i dać pokaz, a tu… jedno wielkie nic.
Być może wszystko zależało od perspektywy, ale wygląda na to, że większość osób po prostu nic nie widziała. Aż dziwne, bo drony nawet w nocy są łatwo zauważalne. Miał być pokaz świateł, a tu jeden wielki flop. Pytanie, co było powodem.