Jest 2009 rok. Wracacie do domu i na GG dostajecie od ziomka kod do zamkniętej bety LoLa
Chcielibyście choć na chwilę cofnąć się do przeszłości? Wita Was League of Legends w 2009 roku.
Mamy 2009 rok, przychodzicie ze szkoły do domu i uruchamiacie już nieco przestarzały, ale jednak nadal działający Windows XP. W szkołach królują Visty, ale nikt tego nie chce instalować. Mówi się o Windows 7, który ma zadebiutować jeszcze w tym roku, ale Wy i tak wolicie XP, cokolwiek by się nie działo.
Na spryciarze.pl przeczytaliście, że do gier warto przełączyć cały interfejs na „wydajność”, więc macie ten klasyczny, szary wygląd wszystkich okien.
Kumpel na Gadu Gadu wysyła Wam kod do nowej gierki, która właśnie uruchomiła swoją betę, nosi nazwę League of Legends – Clash of Fates. Nikt o tym zbytnio nie słyszał, ale wszyscy zaczynają grać.
Każdy, kto dostał dostęp, otrzymał pięć kluczy. Czekając, aż wszystko się ściągnie przy Internecie 2MB/s, wysyłacie kody dalej, do kolejnych osób.
Gra się pobrała, uruchamiacie LoLa po raz pierwszy:
Wchodzicie do gry i widzicie ekran startowy.
Do wyboru nie macie zbyt wiele postaci – w końcu to zamknięta beta. Nikt nie wiedział, czym i jak się gra, wszystko robiło się na czuja. Meta? A co to? Tutaj musicie podjąć decyzję, kim zagrać.
Do dyspozycji jest chociażby Heimerdinger, który może postawić do maksymalnie sześciu wieżyczek i stworzyć na mapie prawdziwy chaos.
Dobry jest też Blitzcrank, który ogłusza przeciwników na… 5 sekund. Niektórzy zdążyli go ogarnąć i pojawiły się pierwsze combo – grab + flash. Taktyka trudna, ale opłacalna. Absurdalna długość hooka pozwala na łatwe wciągnięcie przeciwnika pod wieżę.
Evelynn mogła biegać niewidzialna bez żadnego oznaczenia, Soraka jako support dawała ogromne ilości many, Kassadin miał chore przeliczniki, wystarczyło tylko losowo naciskać klawisze. Twisted Fate mógł się teleportować do dowolnego miejsca na mapie co 40 sekund, bo dlaczego nie.
Opis postaci jest zawiły, po angielsku, mało kto w Polsce rozumie co i jak działa.
Wybieracie postać:
Umiejętności przywoływacza:
Gra się ładuje:
Ładowanie trwa dobre kilka minut, wszyscy mają Internet na poziomie 1-2MB pobierania. Trochę to zajmie. Regiony? Jakie regiony, pingi nie miały znaczenia.
Nie ma żadnych stron, które podpowiadają, jakie buildy się opłacają. Budujecie cokolwiek na jakiejkolwiek postaci.
Przedmioty są zazwyczaj OP, gry trwają po kilkanaście, kilkadziesiąt minut – maksymalnie do 30 minut.
Mapa jest pełna krzaków, praktycznie wszędzie są krzaki, moby można likwidować solo bez większego problemu, na wyższych poziomach nawet Barona. A tego opłaca się zgarnąć, bo daje 400 złota i 90 AP oraz AD na czas trwania buffa. Riot dopiero po jakimś czasie zorientuje się, że zasięg ataków Barona jest zbyt mały i Karthus jest w stanie pozbyć się go bez utraty HP.
Po wielu bojach mecz zakończył się wygraną.
Rozmawiając z kumplami, dowiadujecie się, że istnieje coś takiego, jak runy i masterki, na które warto w przyszłym meczach zwrócić uwagę.
Runy to jednak ciągły grind, więc dajecie sobie z tym póki co spokój.
Wpadacie na pomysł, że warto zajrzeć do sklepu. Ten nie jest jeszcze zbyt bogaty. Można już jednak coś tam kupić.
Przeglądacie postacie:
W tym momencie wiele osób zaczynało swoją przygodę z LoLem. Tak naprawdę w Polsce stał on się popularny dopiero kilka lat później. Wiele osób nie miało okazji uczestniczyć w zamkniętych testach, choć na pewno znajdą się gracze, którzy mieli to szczęście.
W zamkniętej becie zmieniało się wiele elementów, praktycznie co tydzień był dodatkowy patch. Większość graczy dołączyła dopiero w okolicach 2012 – 2014 roku, kiedy LoL wyglądał już zupełnie inaczej, o wiele nowocześniej.