Tak żegna się twórca cheatów do Overwatch 2 po dostaniu pisemka od Blizzarda
Jedna z największych społeczności cheaterskich dostała pismo od Blizzarda. Efekt? Zamknięcie usług.
Blizzard najwyraźniej wziął przykład z Riotu, który zamiast udoskonalać swojego i tak już dobrego antycheata, to po prostu usuwa problem w inny sposób. Riot pozbył się cheatów z League of Legends pismami i pozwami na wiele milionów.
Blizzard najwyraźniej idzie tą samą ścieżką. Twórcy jednego z najpopularniejszych cheatów pożegnali się ze swoją społecznością Overwatcha, mówiąc, że dostali od Blizzarda pismo.
Jeden mniej
Można się domyślać, że to dopiero początek tego typu pism. Jest to niesamowicie skuteczny sposób na odcięcie cheaterów od ich oprogramowania. Twórcy cheatów muszą przyjmować w jakiś sposób płatności, a mało kto płaci im w krypto – ustalenie więc tożsamości nie jest jakieś niesamowicie trudne.
I tak, zamiast bawić się z dziesiątkami cheaterów, Blizzard załatwił ich w inny sposób, który nie wymagał nawet zbytnich nakładów. C&D prawdopodobnie w tym wypadku wystarczyło i nie trzeba było nawet składać pozwu.
Oczywiście Blizzard aktywnie banuje cheaterów, co jakiś czas pojawiają się na ten temat większe i mniejsze informacje. Cheaterzy jednak stale znajdują programy, które niestety cieszą się sporą popularnością.