Krzysztof Gonciarz odpowiada i pokazuje, co pisały do niego dziewczyny
Krzysztof Gonciarz jako kolejna osoba, której zachowanie zostało wyciągnięte na światło dzienne, odpowiada.
Krzysztof Gonciarz nie pokazał wszystkich screenów, natomiast w łatwy sposób można dojść do wniosku, że faktycznie niektóre screeny zostały umiejętnie przycięte, by zbudować określoną narrację.
Gonciarz zdaje się, że chce przekazać, iż te relacje były przedstawione w określony, krzywdzący dla niego sposób. Zresztą youtuber mówi wprost, że jego prywatność została naruszona. I choć w obecnej sytuacji brzmi to fatalnie, to na potwierdzenie pojawiły się konkretne screeny.
Jak broni się Krzysztof Gonciarz?
Gonciarz mówi, że jedna z dziewczyn utrzymująca, iż nie znali się i widzieli się tylko 3 razy, skłamała.
Skłamała co do natury naszej relacji. My nie widzieliśmy się wiele razy, ale utrzymywaliśmy pewną relację przez 1,5 roku, a prawie wszystkie wycinki screenów, bo nie są to screeny, dotyczą jednej rozmowy (…).
Youtuber pokazuje przykład, kiedy w pewien sposób został sprowokowany jego zdaniem do pisania w mocny sposób.
Kwestia tego słynnego zdjęcia na lotnisku. Okazuje się, że rozmowa poprzedzająca to zdjęcie na lotnisku wyglądała tak (od dołu):
Inna rozmowa pokazuje wklejenie screena z innej rozmowy. Oryginalnie miało to wyglądać tak:
Screen z końcówki został wycięty i wstawiony do innego screena.
Nagranie, które wszyscy wzięli za główkę, było w rzeczywistości nagraniem z ukrycia, które wykonała dziewczyna w niewiedzy.
Co pokazują te wszystkie screeny? Że istnieje druga wersja, gdzie obie strony wiedziały, jak wygląda ta relacja i same też pisały dość ostre rzeczy. Czy ludzie to wszystko kupili? Po komentarzach widać, że niekoniecznie.
Na pewno kombinowanie ze screenami, nagrywanie z ukrycia czy usuwanie swoich bardzo wulgarnych odpowiedzi i pokazywanie tylko wiadomości Gonciarza było słabe. Ale nadal nie ma wytłumaczenia dla tych wszystkich innych sytuacji.
Tl;dr dodatkowe: