Tak wygląda „skopiowane” Fame MMA w Czechach. Jedni się śmieją, inni mówią, że tak to powinno wyglądać
Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądają freak fighty w innych krajach? Cóż, w Czechach jest coś, co nosi nazwę „Clash of the Stars”.
Wszyscy kojarzą te dziwne zagraniczne gale. Tymczasem w Czechach powstało coś, co ma ręce i nogi. W Polsce często mówi się o tym, że jest to takie „skopiowane” Fame MMA – są konferencje, są walki prawdziwych freaków.
Opinie o tym są bardzo różne. Dlaczego? Jedni komentują, że właśnie w ten sposób powinny wyglądać te gale. Inni są za tym, żeby jednak to profesjonalizować. Ile ludzi, tyle opinii.
Jak to tam wygląda?
Za przykład niech posłuży jedna z walk, która pokazuje, że naprawdę walczą ze sobą prawdziwi amatorzy. Tam nie ma chodzenia na 10 treningów w tygodniu, po prostu są dwie osoby, które chcą się ze sobą zmierzyć i tak to wygląda:
Jasne, że są tam także bardziej profesjonalne walki, ale czegoś takiego, jak wyżej trudno naprawdę oczekiwać od jakiejkolwiek federacji w Polsce. No, chyba że tej, gdzie walki toczyły się w sali gimnastycznej, to już jednak najprawdopodobniej nie powróci. Dzisiaj każdy stawia na to, by zaprezentować się jak najlepiej, wszystko to się coraz bardziej profesjonalizuje i trudno oczekiwać już walk pokroju Rafon vs Magical.
W czeskiej federacji są także walki, które przypominają już Fame MMA i tutaj właśnie rodzi się dyskusja, która wersja jest lepsza.
Dwóch ćwiczących zawodników, którzy znają się mniej więcej na tym, co robią, czy kompletni amatorzy, którzy nie za bardzo w ogóle wiedzą, co robią.