Wyśmiał całego polskiego Twitcha, mówiąc „c-wordy” i „p-wordy” bez bana. „To pokazuje, że rośnie nam ilość deb*li”
Najważniejszy jest kontekst. Nadal jednak wiele osób kompletnie tego nie nie rozumie i za każdym razem mówi „Sorry Twitch administration” zupełnie bez zrozumienia, co się stało.
„Sorry Twitch administration” to na polskim Twitchu bardzo często powtarzane zdanie. Co zabawne, tylko w Polsce. Jeszcze lepsze, że Polacy nadal tłumaczą się w języku angielskim. Używane jest to często w sytuacji, gdy na streamie pojawi się „c-word” lub „p-word”.
Wówczas cały czat pisze jedno „banned”, ewentualnie klasyczne „papa”. Większość z tych sytuacji nie ma żadnych konsekwencji i to nie dlatego, że ktoś powiedział magiczne „Sorry Twitch administration” albo usunął VODa.
„P-wordy” i „c-wordy” na Twitchu
To, że samo powiedzenie tych słów nie jest powodem do bana, udowodnił chyba raz na zawsze Wardęga. Jak tłumaczy youtuber i jednocześnie streamer, wszystko zależy od kontekstu. Jeżeli użyjecie tego słowa w sposób, który nie będzie nacechowany w negatywny sposób, to nic się nie powinno stać.
To pokazał Sylwester. Ten klip ma już kilka dni i nadal jest normalnie dostępny, a streamer nie otrzymał bana.
W teorii jest to bardzo proste. W praktyce już niekoniecznie. Wszyscy kojarzą bany za „n-wordy”, które były rzucane przez przypadkowe osoby na czacie głosowym – streamerzy przepraszali, a i tak byli banowani.
Wtedy wszystko zależy od tego, jak dana osoba na to zareaguje. Brak reakcji będzie wiązał się prawdopodobnie z banem. Nie można jednocześnie powiedzieć, że to zawsze jest takie łatwe. Ban Bonkola za „rekin od tyłu”, bany podczas IRL-i za kompletnie randomowe osoby mówiące „n-wordy” – trochę tego przez lata było.