Sylwester Wardęga mówi wprost „ja się przyznaję, ja zjeb*łem”. Youtuber czuje duży niedosyt
Sylwester Wardęga chyba po raz pierwszy został skrytykowany przez wzgląd na ostatnią konferencję Fame MMA.
Sylwester Wardęga jest niesamowicie barwną postacią, która jeszcze nie raz zaskoczy polski Internet. Ma mnóstwo fanów, natomiast jak widać, potrafi również przyznawać się do błędów. A był nim sposób poprowadzenia ostatniej konferencji Fame MMA.
Co tam się dokładnie stało? Wardęga naciskał na Amadeusza Ferrari, że ten może symulować swoją kontuzję. Amadeusz musiał się mocno tłumaczyć i choć dzisiaj wszystko jest już wyjaśnione, a ta dwójka nawet ze sobą streamuje, to jednak pewien niesmak pozostał.
Sylwester przyznaje, że dał się ponieść
Sylwester zorganizował wspólnego streama z Amadeuszem, na którym poruszane były tematy tak samo wokół Youtube, jak i Fame MMA. Widać, że Wardęga czuł ogromny niedosyt po konferencji. Z tego, co mówił:
- Był mocno przytłumiony przez „ucho”, w którym co chwile coś słyszał i zaburzało to jego myślenie.
- Za bardzo skupił się na Amadeuszu i jego kontuzji.
- Za mocno naciskał na pokazanie dowodów na kontuzję Amadeusza.
Klip: TwitchshotyCompany
Sylwester przeprosił Amadeusza, choć nadal zostawia sobie pewien dystans do tego, co mówi, myśląc, że może być coś w tym robieniu kondycji. Na pewno wszyscy wyciągną z tego wnioski i kolejne konferencje czy wydarzenia wokół gal będą bardziej przemyślane. W tym przypadku cała sytuacja z Adrianem Polakiem i Amadeuszem przejęła konferencję. Inni nawet nie za bardzo mieli możliwość wypowiedzenia się. Main event został kompletnie „olany” i trudno się dziwić.