Jak bardzo serial „The Last of Us” będzie wierny grze? Porównanie ujęć, co mówią twórcy?
Do premiery serialu „The Last of Us” zostało już niespełna kilka dni, zagorzali fani mocno wyczekują.
Odkąd pojawiły się pierwsze zapowiedzi adaptacji filmowej jednej z najpopularniejszych gier fabularnych na świecie, zagorzali fani naprawdę się podekscytowali. Teraz, kiedy do premiery serialu od HBO zostało już tylko kilka dni, napięcie znów rośnie.
Od samego początku fani zastanawiali się, jak bardzo serial będzie się różnił od gry. Czy reżyserowie postawią na wierne odtworzenie fabuły, a może mają inny pomysł na serial? Teraz już wiadomo, na co się nastawić.
The Last of Us na HBO – jak bardzo podobny do gry?
W poprzednim miesiącu na głównych profilach społecznościowych serialu dodany został filmik, który miał na celu pokazać fanom, jak bardzo adaptacja serialowa będzie podobna do oryginału. Dla wielu osób będzie to naprawdę pozytywna wiadomość, bo wygląda na to, że różnice są… naprawdę znikome, a serial sprawia wrażenie, jakby rzeczywiście był grą. To pozytywna wiadomość dla wszystkich miłośników tego uniwersum.
Co więcej, jeden z głównych twórców gry w ostatnim wywiadzie dla The Hollywood Reporter powiedział, że w serialu nie ma miejsca na dodatkowe historie odbiegające od rzeczywistości.
Nie planujemy opowiadać żadnych historii poza adaptacją gier – Neil Druckmann dla The Hollywood Reporter
The słowa potwierdził główny producent serialu – Craig Mazin – dodając, że serial będzie całkowicie wystarczalny i nie będzie w nim czasu na dodatkowe scenariusze.
Nie interesuje mnie wiecznie obracający się talerz. Kiedy staje się perpetuum mobile, po prostu robi się… głupio. Zakończenia są dla mnie wszystkim.
Twórcy podkreślają, że podczas kręcenia The Last of Us chcieli zadbać o to, żeby serial nie stał się kolejną „Grą o Tron”, która – jak wiadomo – w pewnym momencie zaczęła bardzo mocno odbiegać od serii książek autorstwa George’a R. R. Martina.