Jak Jankos został strollowany, by powiedział „n-worda”, za którego można dostać na Twitchu bana?
Nie tylko w Polsce ludzie trollują streamerów.
Twitch jest bardzo specyficznym miejscem, w którym trzeba się niesamowicie pilnować. W historii było wiele dziwnych banów, które do dzisiaj są zagadką. Jednym z ciekawszych przypadków na polskiej scenie był ban Bonkola. Ten został zawieszony, bo powiedział „rekin od tyłu”.
Oczywiście wychodzi z tego coś, co brzmi podobnie do „n-worda”. W efekcie Twitch stwierdził, że narusza to regulamin i streamer musi ponieść tego konsekwencje.
Jankos strollowany
Z biegiem lat Twitch nieco się zmienił. Platforma zrozumiała, że należy patrzeć na „n-wordy” i inne zakazane słowa przez pryzmat kilku podstawowych rzeczy, czyli:
- Kontekstu
- Zachowania streamera, który albo powie dane słowo, albo je usłyszy, lub zobaczy napisane gdzieś na ścianie budynku podczas IRL, czy zwyczajnie na czacie
To jednak nie zawsze działa. Wszyscy na pewno pamiętają ostatnie telefony do Morrisa, czy Piotra P, który dawał streamerom donacje.
- ZOBACZ – Dał streamerce Twitch ponad 12 tysięcy złotych, żeby ta z nim porozmawiała. Bezcenna odpowiedź
Na anglojęzycznych streamach pojawiają się podobne sytuacje. Choć trudno stwierdzić, czy w tym przypadku trollem był Polak, czy ktoś kompletnie niezwiązany z Polską. Ten wysłał donejta mając podchwytliwy nick:
„MyKneeGrows”
Jankos z początku przeczytał nick i nie zauważył w tym nim nic dziwnego. Dopiero heheszki na czacie uświadomiły go, że coś jest nie tak.
twitch.tv/jankos
Fonetycznie brzmi to podobnie do „n-worda”, ale nim oczywiście nie jest. Jankos zorientował się, co zrobił dopiero po jakimś czasie:
Czy streamer może otrzymać blokadę? Chociaż były już przypadki banowania za podobnie brzmiące słowa, to jednak z ostatnich obserwacji można wywnioskować, że Twitch podchodzi teraz do tej sprawy nieco bardziej ulgowo. Dobrym przykładem może być tutaj wpadka Arquela, czy też Luki OOOO, który otrzymał telefon od Morisa – oboje nie zostali zbanowani.