Naładowałem samochód elektryczny w podróży. Tyle kosztowało
Auta elektryczne są opłacalne, jak ktoś ma ładowanie w domu, ewentualnie może się ładować na superchargerach od Tesli.
Tesla dopuszcza już ładowanie się innych samochodów na ich superchargerach. Te jednak w Polsce nadal występują dość rzadko. Teraz tak. Samochody elektryczne da się przedstawić w koszmarnych wręcz barwach, albo bardzo jasnych. Wszystko zależy od sytuacji.
Użytkowanie samochodu elektrycznego może być bardzo tanie, wręcz zabawnie tanie, gdy ładujemy się w garażu po taryfie nocnej. Może być też drogie, jeżeli nie mamy żadnych taryf i podjedziemy na losową ładowarkę tak, jak w tym przypadku.
— 100% baterii, 306 km, czyli to nie jest tak, że ja sobie wymyślam. Ładowaliśmy się. 63 minuty, doładowana energia 61 kWh i zapłaciłem za to, uwaga, 195 zł. — słyszymy na krótkim filmie polskiego youtubera, Kickstera.
3,15 zł za kWh. Więc pewnie, gdybyśmy to ładowali w domu na jakiejś nocnej taryfie albo z fotowoltaiki, to nie jest 3,15 tylko pewnie 50 groszy, tak? No to wtedy oczywiście ten koszt spada i nie płacimy 200 zł za 300 km, tylko np. 30 zł. Przyjeżdżanie na pod galerię handlową i ładowanie elektryka z takiej stacji nie jest to wcale tańsze od posiadania auta spalinowego i niestety trzeba się z tym pogodzić.
Czy da się taniej? Tak. Jak najbardziej. Wystarczy ładować samochód elektryczny w domu, lub mieć abonament jednej z sieci.
Dla kogoś, kto może ładować auto w garażu, czy po prostu umie kombinować, to samochód elektryczny może być naprawdę kozacki. Coraz częściej ludzie w blokach odzywają się do dostawców prądu z prośbą o podłączenie „słupka” pod miejsce parkingowe. Nie kosztuje to jakoś dużo, a rozwiązuje problem z ładowaniem.