Pasut pierwszego dnia w Tajlandii kończy dzień ucieczką przed „policją”

Robert Pasut pojawił się w Tajlandii, gdzie już pierwszego dnia streamów miał niezłe przygody.
O co biega? Robert Pasut, kiedyś polski youtuber, dzisiaj bardziej streamer wyjechał w swoją kolejną podróż do Tajlandii. Dołączył tam do innego streamera. To stamtąd będzie tworzyć content w kolejnych tygodniach. Jego wyprawa miała trochę vibe’u tych dawnych streamów Marconia i Amadeusza, ale w kompletnie innym stylu.
Pasut zgodnie z przewidywaniami, poznał na miejscu kilka kobiet i kilku mężczyzn. Z jedną kobietą udało mu się pójść nawet do hotelu, ale finalnie dziewczyna poszła spać. Zabawny był widok tego, jak Robert ocenia, czy aby na pewno ma do czynienia z kobietą. Klasyczny „lajk”:
Dziewczyna leżała w majtkach, żeby nie było. Oni się wcześniej całowali etc.
Ostatecznie dziewczyna poszła po prostu spać, a Robert dalej wyszedł na miasto. W Polsce było już naprawdę późno. W Tajlandii zrobiło się właśnie jasno.
Po tym wyjściu zrobiło się chyba najdziwniej. Był tam jeszcze wątek zabrania telefonu dziewczyny, ale nie ma to większego znaczenia.
Skończyło się ucieczką
Po wyjściu z hotelu Robert poznał gościa, z którym spędził kilkadziesiąt minut. Jakieś pocałunki w policzek, dotykanie etc.
Trudno powiedzieć dlaczego, ale w pewnym momencie wszyscy na czacie zaczęli pisać o policji. Możliwe, że ta została wezwana ze względu na nagrywanie przez Roberta. Ewentualnie czat trollował i nie było żadnej policji. Tylko dziwne było to nagabywanie Roberta przez osoby, które się znajdowały w tej knajpie.
Nagle jakieś trzymanie za rękę i naleganie, by Robert może jednak został etc. Zrobiło się po prostu dziwnie. Streamer postanowił się więc ewakuować. Oczywiście wszystko to raczej należy oceniać z przymknięciem oka.
Robert dobiegł do hotelu i w tym miejscu stream został zakończony. Kompletnie nie wiadomo, co było dalej.