Pół roku przed zatrzymaniem Buddy sprawdzano inną loterię. To, co znaleziono
Ciekawostka, która gdzieś w tym wszystkim umknęła. Pół roku przed zatrzymaniem Buddy sprawdzano inną, podobną akcję.
Ciekawostka, że Mazowiecki Urząd Celno-Skarbowy na pół roku przed tymi słynnymi zatrzymaniami sprawdzał inną loterię, która miała zostać przeprowadzona przez spółkę Tomasza C. Osobę zatrzymaną przy okazji aresztowania Buddy i Aleksandry K.
To jest w tym wszystkim najdziwniejsze, bo sprawdzano loterię, która miała być organizowana praktycznie na tych samych zasadach, co ta z Buddą. Tam doszukano się co prawda nieprawidłowości, ale nie takiej, by od razu zamykać do aresztu.
Co znaleziono?
Według medialnych doniesień, pół roku wcześniej podczas kontroli innej loterii wyszło, że jeden z samochodów miał inny numer VIN, niżeli ten, który był do wygrania na loterii. Błąd jednak nie wynikał z jakiegoś kombinowania na wielką skalę, a z literówki podczas przepisywania numeru.
Oczywiście, że Budda nie jest jeszcze uniewinniony i nie wiadomo, czy do tego dojdzie. Te organizacje loterii to jedno. Drugie to wystawianie nierzetelnych faktur. Jeden zarzut mówi o organizowanie uczestnictwa w grach losowych. Tu chodzi o 60mln złotych. Drugi zarzut to nierzetelne wystawianie faktur. W tym przypadku mowa jest o ponad 20 milionach złotych.
Sporo, naprawdę sporo. W tej sprawie jednak wiele różnych luk i niewyjaśnionych kwestii. Dlaczego urząd dawał pozwolenie, a potem traktował to jako przestępstwo? Tego nie wiadomo. Na podobne loterie wystawiono kilkadziesiąt pozwoleń, a akurat ta jedna stanowiła największy problem.
Tylko to wszystko tak hucznie brzmiało, a nic się w zasadzie nie dzieje. Zapowiedziano powstanie nowej jednostki do tego typu kwestii i… Kompletnie nic. Loterii faktycznie nie ma, ale są konkursy. Niektórzy youtuberzy dalej decydują się na organizowanie podobnych akcji, tylko bez kupowania ebooków.
