Powrót Andrewa Tate do streamowania przyciągnął 430 tysięcy oglądających
Wyczekiwany powrót Andrewa Tate śledziło 430 tysięcy ludzi na Rumble.
Po aresztowaniu pod zarzutem handlu ludźmi kontrowersyjna osobowość mediów społecznościowych Andrew Tate jest teraz w areszcie domowym, po tym, jak został wypuszczony z więzienia – KLIK.
Przed jakimkolwiek rozwiązaniem toczącej się sprawy, kontrowersyjna osoba Andrewa Tate’a znana głównie w mediach społecznościowych powraca do streamowania. Wyczekiwany powrót przyniósł oszałamiające liczby, osiągając nieco ponad 430 tysięcy jednoczesnych widzów na Rumble.
Czym jest Rumble? W Polsce mało kto się w ogóle w tym orientuje, ale to platforma będąca czymś innym, niż Kick czy Twitch. Bardziej się tam stawia na konkretne jednostki i ich programy, niżeli ciągłe transmisje, choć oczywiście i takie się zdarzają.
Powrót celebryty
Mimo że prawie pół miliona widzów sprawia, że jest to jedna z największych transmisji na żywo w tym roku na Rumble, nie udało jej się dostać do pierwszej dwudziestki najczęściej oglądanych streamów, porównując go do tych z YouTube czy Twitcha.
W transmisji zatytułowanej „Emergency meeting – counter-attack” Tate i jego brat Tristan dyskutowali o swoich niezachwianych światopoglądach, pobycie w więzieniu i możliwym ponownym aresztowaniu.
W pewnym momencie streama w domu Tate’a nastąpiła nieoczekiwana przerwa w dostawie prądu, co wywołało lawinę teorii i spisków. Niektórzy widzowie uznali ją za „atak Matrixa”, który miał na celu uciszenie braci.
Platforma odpowiedzialna za transmisję opisała wydarzenie jako ogromny przeskok technologiczny. Mimo że Rumble uznało, że serwery w US nie miały żadnych problemów, niektórzy widzowie z całego świata zgłaszali, że stream u nich się zacinał. We wpisie napisano jednak, że problemy w komunikacji nie pochodziły bezpośrednio z platformy, a od niektórych dostawców internetu, którzy nie nadążali z tak dużą transmisją.
Trudno to traktować poważnie w obliczu rekordów Twitcha, Youtube’a czy wyników z Kicka. Nie wiadomo też, czy można tu mówić o jakichś viewbotach, bo te oczywiście już się na tej platformie pojawiają.