Po 2.5 tysiącach godzin streamer Minecrafta w końcu dotarł do końca świata i zepsuł grę
Około 2500 godzin zajęło streamerowi dotarcie do „końca świata”, czyli momentu, w którym gra zwyczajnie się psuje.
Minecraft potrafi tworzyć ogromne światy, które zdają się nie mieć końca. A jednak okazuje się, że produkcja Mojangu ma swoje ograniczenia, co doskonale pokazał „MysticalMidget”, jeden ze streamerów Twitch, który wybrał się w nietypową podróż.
Streamer nie należy raczej do tych najpopularniejszych, bo obserwuje go mniej, niż tysiąc osób, ale to w tym przypadku bez znaczenia – jego przygoda już stała się viralem. „MysticalMidget” dotarł do granicy 32 milionów bloków i popsuł Minecrafta.
2.5 tysiąca godzin zajęła ta podróż
Pomysł był prosty – wystarczyło tylko iść przed siebie. Bardzo, bardzo, bardzo długo iść przed siebie. Wiadomo, że świat „kończy” się na 32 milionach bloków, bowiem jest to granica, w której przestaje działać system kolizji. Gracz zwyczajnie wpada w pustkę.
Nie ma możliwości obejścia tego, przynajmniej na ten moment. Widać jednak, że Minecraft miał już na końcu naprawdę ciężko.
Taki eksperyment może przeprowadzić każdy, nawet komendami. Oczywiście streamer wolał przejść się samemu, ale doskonale wiedział, co i kiedy go czeka. Wszyscy wręcz wyczekiwali tego momentu, gdy w końcu streamer wpadnie w przepaść. Chleby na niewiele się tutaj zdały, tylko delikatnie przedłużyły życie.