Reklama

Polski streamer został pobity podczas transmisji. Ale powód to abstrakcja

Rozrywka

Reklama

Historia się powtarza i staje się naprawdę czymś niebezpiecznym. Nigdy bowiem nie wiadomo, co napastnik ma na myśli i do czego jest zdolny.


Streamerzy mają różną widownię, ta jest zdecydowanie jedną z bardziej specyficznych, jeżeli chodzi o poczucie humoru i natężenie c-wordów oraz p-wordów na czacie. Widzowie już raz strollowali streamera, doprowadzając do sytuacji, w której ten musiał uciekać z innego miasta.

W jaki sposób? Zaczęli pisać na grupach wówczas Motoru Lublin. Tym razem powtórzono to samo z innym klubem, konkretnie Elaną Toruń.

Polski streamer uderzony podczas transmisji

Reklama

Czy można powiedzieć, że było to pobicie? Adam sam mówił, że nic mu się wielkiego nie stało, więc na pewno było to naruszenie nietykalności cielesnej. Uderzenie kogoś w twarz, nawet raz jest uznawane jako pobicie, lub „niewielkie uszkodzenie ciała lub zdrowia”.

Reklama

O co jednak poszło? Adamcy, znany też jako Adam Grabowiecki jechał na rowerze do Torunia. Miał to być trip do sklepu – ponad 100km. Widzowie wiedząc o tym zaczęli pisać na grupach Elany Toruń, że jest to kibic Motoru Lublin, który wyzywa Elanę.

Pojawiły się też przerobione zdjęcia, ludzie wzajemnie się nakręcali:

Przypomnijmy, że już raz była taka sytuacja. Teraz się powtórzyła. Adam przyjechał do Torunia i raczej nie sądził, że znowu będzie musiał się obawiać o swoje bezpieczeństwo. Po męczeńskiej drodze 100km, które ponoć były 120km Adam dotarł na miejsce. W pewnym momencie podszedł do niego jakiś mężczyzna i po prostu wypłacił sierpowego. W ogóle przedziwne, że streamer zgodził się bezrefleksyjnie wyłączyć kamerę.

VideoVideo

Klip: https://kick.com/adam_grabowiecki

Jedni piszą, że sytuacja zabawna, inni rozumieją, że naprawdę nie wiadomo, kto niekiedy siedzi na tych grupach i do czego jest zdolny. Z drugiej strony gość był nawet zaskoczony, o jaką grupę w ogóle chodzi, więc być może zdjęcie Adama poszło gdzieś dalej.

Sam IRL zostanie zapamiętany jako zaskakujący. 120km przez 12 godzin jazdy, kilkadziesiąt postojów, kilkadziesiąt c-wordów, spotkanie tak samo dobrych, jak i tych gorszych ludzi, by po kilkunastu godzinach jazdy dowiedzieć się, że streamer przyjechał w sumie po nic. Adam chciał odebrać swoje zamówienie z jednego ze sklepów elektronicznych, natomiast ten zmienił status zamówienia i przełożył jego odbiór na przyszły tydzień.

Powodzonka w podróży. Nie sądziliśmy, że się uda, ale jednak.

Reklama

Bądź na biężąco zaobserwuj oraz dołącz do naszej społeczności.

Nie przegap najważniejszych wiadomości i śledź nas na X.

Czytaj więcej
Reklama
Reklama