Reklama

Dzisiaj miał być pogrzeb polskiego streamera Twitch, ale zamiast tego puściły wszystkie hamulce

Rozrywka

Reklama

Dzisiaj w teorii miał odbyć się fikcyjny pogrzeb jednego z polskich streamerów. Fikcyjny, bo streamer mimo wrzucenia zdjęć i podpisywania się jako „rodzina” normalnie rozmawia z ludźmi.

Chociaż normalnie to dużo powiedziane. Przypomnijmy, że chodzi tutaj o streamera Twitch, który używał gazu łzawiącego na ludzi. Potem wyszła cała masa jego większych i mniejszych przewinień. Sprawa została nagłośniona aż do momentu wrzucenia zdjęć i informacji o tym, że streamer nie żyje.

Niektórzy odezwali się do kościoła, pytając o pogrzeb, ale kościół miał odpisywać, że jest to jakiś błąd. Aż ten dzień nadszedł.

Co się wydarzyło?

Reklama

Już w nocy było dość „grubo”. Zamiast pogrzebu, nastąpiło coś, co można potraktować jako całkowite odpięcie wrotek. Pojawiły się różne wpisy, które wymagają rekordowych ilości kwadratów.

Reklama

Tak samo po prostu losowe wiadomości, jak i groźby w kierunku Boxdela. Tak tylko przy okazji, dzwonienie w tym stylu nie ma sensu. Przy organizacji wzywa się wcześniej służby, które sprawdzają cały obiekt.

I trochę bawi, a trochę przeraża. Wygląda to naprawdę niepokojąco, jak się na to spojrzy bez żadnych emocji. Zaśmiać się można tylko z przechwalania się z 10 tysięcy na koncie.

Chyba że czegoś nie zrozumieliśmy, bo jest na to szansa w tych dziwnych wiadomościach. W każdym razie jest to ostateczne potwierdzenie, że Kawiaq żyje i nie ma żadnego pogrzebu. No, chyba że będzie potem pisał o włamaniu na konto, bo i taka opcja istnieje.

Reklama

Bądź na biężąco zaobserwuj oraz dołącz do naszej społeczności.

Nie przegap najważniejszych wiadomości i śledź nas na X.

Czytaj więcej