Tak wygląda streamowanie w Chinach

Polska jeszcze nie doszła do tego momentu. W Chinach to norma. Kilkaset urządzeń i jazda.
Streamowanie w ten sposób to światowy trend, który najbardziej wybija się w Chinach. Wszystko zostało tam opracowane do ostatniej, najmniejszej rzeczy. Przedmioty do kupienia pojawiają się na ekranie przez kilka sekund, wszystko spisane na zewnętrznych platformach, podpisywane kodami QR.
Pełna automatyzacja, streamowana łącznie na kilkuset różnych transmisjach. W ten sposób firmy robią po kilka milionów obrotu i każdego dnia. Dla przeciętnej osoby to nie do pomyślenia.
A z drugiej strony
Dziewczyny się rotują, pokazują kolejne ciuchy stojąc przed setkami telefonów. Za tym stoi wręcz niesamowita logistyka. Jedno konto jest banowane, uruchamiany jest inny telefon, 50 innych lajkuje jego transmisje, 100 kolejnych wchodzi na stream i robi sztuczny tłum.
Może wyglądać niepokojąco, ale to po prostu wielki biznes sprzedażowy. W Europie i w Polsce jest kilka firm, które robią coś podobnego, ale na o wiele, wiele mniejszą skalę. Na polskim TikToku potrafią lecieć 2-3 takie same transmisje z różnych kont, ale to wszystko. W Chinach… No cóż.
Tam jest o wiele więcej ludzi, o wiele większa publika, więc to normalne, że jeden stream jest rozbijany na setki innych. Wystarczy 10 podobnych firm i nagle okazuje się, że macie w jednym momencie kilka tysięcy streamów.