Coś, czego gracze Valoranta nie powinni widzieć, czyli co dzieje się poza mapą?
Riot raczej jest przyzwyczajony do tego, że gracze dostaną się wszędzie i sprawdzą dosłownie wszystko.
Gracze League of Legends wielokrotnie pokazywali, co znajduje się daleko od Summoner’s Rift, czyli od „normalnej” mapy. Tam jednak to tylko dodatkowe tekstury, do których nie da się dotrzeć.
W Valorancie Riot stworzył o wiele większe mapy, niż mogłoby się wydawać i co dziwne, zaprojektował system kolizji tam, gdzie normalnie gracz nie powinien mieć dostępu.
„Podoba mi się ta gra z otwartym światem”
Jeden z użytkowników Reddita o nicku „Stinburgers” stworzył temat z żartobliwym tytułem, wskazującym na to, że Valorant to tak naprawdę RPG z otwartym światem. Dlaczego? To wyjaśnia krótkie nagranie, prezentujące mapę Icebox poza jej granicami.
Po co i dlaczego Riot zadbał o ten element gry? Tego oficjalnie nie wiadomo. Można się jedynie domyślać, że dokładnie w takim samym celu, jaki przyświecał deweloperom przy okazji League of Legends. Chodzi o pokazywanie mapy podczas ładnych ujęć podczas rozgrywek esportowych.
Warto też wspomnieć o tym, że ten obszar prawdopodobnie nie jest renderowany, jeżeli nikt tam się nie znajduje. Oznacza to tyle, że jego istnienie w żaden sposób nie wpływa na optymalizację Valoranta, czy przyjemność płynącą z gry.