Reklama

Ten gracz doświadczył naprawdę żenującej sytuacji. Wezwano policje, ponieważ grał w Pokemon GO

Pokemon Go

Reklama

Mało kto chciałby znaleźć się w skórze tego gracza. Musiał tłumaczyć policji, czym jest Pokemon GO.

Reklama


Jeden z graczy doświadczył stresującego wydarzenia, ponieważ ktoś z jego okolicy wezwał policje, gdy ten grał w Pokemon GO.

Nie jest to pierwsza taka historia, ponieważ w przeszłości wielu fanów Pokemonów opowiadało o swoich spotkaniach z policją, co zawsze kończyło się w podobny sposób. Niestety był i poważniejsze przypadki, gdy gracze faktycznie złamali prawo i weszli na prywatną posesję lub chodzili po terenie, na którym groziło im niebezpieczeństwo.

Co dokładnie stało się tym razem? Dlaczego ktoś uznał, że policja powinna interweniować w tej sprawie? Bohater historii na pewno długo o niej nie zapomni.

Reklama

Niespodziewane spotkanie z policją

Cała historia została opisana na Reddicie Pokemon GO. Jeden z graczy postanowił się nią podzielić, ponieważ jak sam przyznał, dawno nie czuł się tak zażenowany. Zaczęło się dość niewinnie, ponieważ od wyjaścia do parku, by połapać okoliczne stworki.

Wezwano do mnie policję za to, że skanowałem PokeStopy. Więc co dokładnie się stało: byłem bardzo podekscytowany, gdy dowiedziałem się o evencie w Pokemon GO. Mój lokalny park ma 14 PokeStopów i aż 4 Gymy w promieniu zaledwie jednego bloku. Więc robiłem okrążenia wokół placu zabaw i boiska do piłki nożnej, po prostu łapiąc wszystko, co się nawinęło. 

W pewnym momencie mój przyjaciel zasugerował mi, bym skanował PokeStopy, ponieważ wtedy podobno miał być lepszy drop. Uwierzyłem i zacząłem skanować wszystko, co się dało przez 1,5 godziny. W końcu postanowiłem zrobić sobie przerwę. 

Siedzę więc na trawie w parku i zajmuję się swoimi sprawami. Nagle przyjeżdżają do mnie dwa radiowozy, a policjanci, którzy z nich wyszli informują, że dostali doniesienia o podejrzanej aktywności kogoś w wieku około 20 lat, kto podobno nagrywał filmiki w parku. 

Próbowałem wyjaśnić im, że grałem w Pokemon GO. Gdy to robiłem, wielu ludzi przechodziło obok, w tym mój sąsiad (to on zrobił zdjęcie tej akcji na wszelki wypadek). Byłem taki zawstydzony i zażenowany. Obaj policjanci wyglądali na około 40 lat, więc zrozumieli, o co chodzi w tej grze. 

Puścili mnie i zasugerowali, bym uważał na kręcenie się w pobliżu miejsc, w których bawią się dzieci. 

Tak więc dostałem dwa bonusowe przedmioty i serduszko u mojego buddy’ego. Teraz jestem uważany za tego potwora, który wpadł w ręce policji. Chyba zostanę przy normalnym łapaniu Pokemonów.

Powyższe zdjęcie zostało dołączone do opisy wydarzenia. Jest to fotka zrobiona przez sąsiada bohatera historii, który wiedział, że to tylko przykry zbieg okoliczności, a jego znajomy po prostu lubi chodzić po parku i łapać Pokemony.

Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze i policja zrozumiała, że gracz nie miał złych zamiarów. Nie zmienia to jednak faktu, że wszyscy stracili sporo czasu i nerwów. Autor wpisu zapewne nie zapomni o tym przez długi czas. Trudno mu się dziwić.

Reklama

Bądź na biężąco zaobserwuj oraz dołącz do naszej społeczności.

Nie przegap najważniejszych wiadomości i śledź nas na X.

Czytaj więcej